Najnowsze wpisy


maj 03 2016 3 maja 2016
Komentarze: 0

Chyba reaguję zbyt emocjonalnie na wiele sytuacji.

 

Wraz z moim chłopakiem pojechaliśmy dziś do moich babć, U jednej czas minął spokojnie i ok (pogadaliśmy, wypiliśmy herbatę i ot spotkanie jak spotkanie), więc nie będę się na ten temat rozpisywać. Moja druga babcia mieszka niedaleko, był tam dziś tata ze swoją małżonką. Wczoraj mieliśmy jechać z nimi na wycieczkę, zresztą przedwczoraj również, niestety sytuacje potoczyły się inaczej. Mój chłopak musiał zrobić pewne dość pilne zadanie na studia  (żeby potm mieć wolne), więc odmówiliśmy pierwszy wyjazd, spoko. Następnego dnia rano strasznie bolała go głowa, bo siedział do późna i musiał odespać, więc zadzwoniłam do taty i odmówiłam nasz wyjazd przepraszając, niby okej, rozumie. Zadzwoniła do mnie jego żona, odczułam, że ma do mnie jakiś wyrzut, że znów odmawiamy i pewnie trzeciego dnia znów z nimi nie pojedziemy, hah patrzcie jak zgadła. A więc poszliśmy dziś do babci, by między innymi wybadać sytuację czy mocno są na nas źli, w zasadzie jeśli chodzi o tatę to spoko, nie rozpamiętujmy, zrozumiał. Ale ona zawsze się wygłupiająca i w ogóle, nawet na nas nie spojrzała. Mieliśmy tego dnia jechać do nich na noc, umówiliśmy się. Wrócliśmy po chwili do mojego domu rodzinnego, rozmawialiśmy i w zasadzie mój chłopak stwierdził, że chyba są na nas obrażeni, w zasadzie też odniosłam takie wrażenie (zresztą "fochy" to dość powszechna rzecz u żony taty, niestety, heh to jej główna wada), więc po co do nich jechać, żeby krzywo patrzyli? Gdy po nas podjechali, postanowiłam z nimi porozmawiać w samochodzie (poszła ze mną siostra, która nie przepada delikatnie mówiąc za żoną taty). Wybuchłam, że mam dość tych fochów obrażonej pięciolatki i głupich sytuacji zwłaszcza przy obcej osobie jaką jest mój chłopak, no i się zaczęło... Zwrócono mi uwagę, że jak ja się zachowuję robiąc taką scenę i to akurat w weekend. Że wcale nie ma żadnych fochów (yhym, jasne). Że poprostu ustalili, że nie będą się wygłupiać. Wierzyć? Nie wierzyć? Poza tym siostra też wybuchła. W zasadzie powiedziała, że jest przyzwyczajona do takich głupich sytuacji. A wtedy i żóna taty, zwróciła uwagę na to,  iż moja siostra sie do nich nie odzywa jak gdzieś razem idą/siedzą, że nos w telefon. I że czuje się jak jakaś trędowata, gdy ta nie chce się do niej nawet odezwać. W  zasadzie miała trochę racji. Siostra też miała trochę racji. Aleee żona taty zaczepiła o naszą mamę, niemiło, co ją w ogóle obchodzi że mama ma dzieci spoza małżeństwa? heloł? jej sprawa? nie!!! Siostra nie wytrzymała, wyszła. W zasadzie też bym wyszła. ale chciałabym, bardzo bym chciała, żeby wszystko się dobrze ułożyło, żeby wszyscy byli szczęśliwi, i tata i mama i my ich dzieci, na prawdę. I jeżeli drogą do szczęścia rodziców mają być nowe związki, to niech sobie... Chcę tylko normalnych sytuacji, by móc skoczyć do nich na kawę (a oni do mnie) i pogadać o czymkolwiek. Chcę normalnych relacji. Czy to tak dużo? Cóż stwierdziła, że chyba się rozwiedzie z tatą. A mnie przecież nie o to chodziło. Chcę, żeby tata był szczęśliwy, nie zapominając o swojej dotychczasowej rodzinie. I jeśli do szczęścia ma iść z Angeliką, niech idzie. Zresztą powiedziałam im o tym, że nie mam nic przeciwko ich związkowi i cieszę się, że tata znalazł dobrą kobietę. W myśl, chcę normalnych relacji... Wstydzę się tego wszystkiego przed moim chłopakiem, widział jak płaczę i w ogóle, będzie miał jeszcze większy żal do mojego ojca, a tego nie chcę, Chcę normalnych relacji. Może trochę źle postąpiłam w tym samochodzie, no ale co się odbyło to się nie odbędzie :/ Co mam teraz zrobić? Umówiłam się z nimi na jutro, mam nadzieję, że mój chłopak ze mną pojedzie i będzie ok. A moja siostra ma przechlapane za pyskówkę.

maj 03 2016 Początki
Komentarze: 0

Cześć,

nigdy nie miałam pamiętnika (ewentualnie jakieś pojedyncze zapiski), ale chyba to ten czas, kiedy muszę wszystko z siebie wyrzucić i zacząć żyć od nowa. W życiu każdego z nas bywają różne, smutne czy też wesołe sytuacje. Mimo, że chce się wszystkiego co najlepsze, popełniamy błędy, ja popełniam błędy, inni je popełniają... 

W moim życiu było wiele różnych smutnych sytuacji, rozwód rodziców, nowe ich związki, własny związek. Może w wielu domach tak jest, istnieją podobne historie, jedne mniej burzliwe, inne bardziej i każda z nich, mimo że podobne to jednak różnią się między sobą. A więc, jak to jest u mnie: chyba zacznę od końca.

Jestem Ania, skończę w tym roku 22 lata, mam młodszą (17 lat) siostrę, a także siostrę lat siedem i brata lat pięć. Moi rodzice rozwiedli się jakieś 12 lat temu, potem mama miała 2 dzieci z innego związku. Tata również założył nową rodzinę, 4 lata temu ożenił się z kobietą młodszą od siebie. 

Studiuję, wyjechałam na studia daleko (ponad 500km), miało to związek z kilkoma sprawami, ale przede wszystkim: zakochałam się, a więc mam chłopaka, mieszkamy razem, obecnie jeszcze studiujemy. 

To taki zarys tytułem wstępu. Chciałabym opisac jak to wszystko do tej pory wyglądąło, więc będę wstawiać różne historie. A dziś skupię się na dniu dzisiejszym

Do zobaczenia